Nieruchomości

wtorek, 8 lutego 2011

Kot, który (się) uczył...

Jeśli czytacie moje teksty w miarę regularnie, wiecie już sporo o moim pierwszym kocie  Bajtku. Zaskoczył nas wszystkich swoimi postępami w nauce. Na początku myśleliśmy, że podobnie jak psa nauczymy go kilku sztuczek z najważniejszą:  sikaniem i robieniem kupy do kuwety. Ta ostatnia czynność była jednocześnie najprostszą i jedyną, jeśli można tu mówić o nauczeniu go tego :-D . I jeśli jesteśmy o kociej toalecie, to wybiegnę w przód by wspomnieć o naszych doświadczeniach z innymi kotami. Po Bajtku dołączył do nas Filemon, a kilka lat później, już po śmierci Bajtka, dwóch kocich braci Kleofas i Bonifacy (nie muszę oczywiście dodawać, że nie przyszły z imionami, w każdy razie nie z z tymi, które zostały im nadane. Tak nawiasem, gdzieś czytałem, że koty mają swoje nazwy w kocich miaukach. I nasz również tam nazywają. Ciekawe jak brzmi palant... :) ).
Muszę jeszcze wspomnieć o otoczeniu w jakim tym wszystkim kotom przyszło żyć: Bajtek pojawił się gdy mieszkaliśmy w blokach. Małe mieszkanie 52,9 m2 trzy pokoje, jeden mały, dwa mniejsze, kuchnia, łazienka, przedpokój. W tym mieszkaniu było nas troje ludzi: zona, ja, Monika oraz pies Dina (polski gończy) i Bajtek - kot dachowiec, z umaszczenia szarobury.
Niezła gromadka :)
Pozostałe koty zjawiły się, gdy już mieszkaliśmy w wybudowanym, obszernym domu z ogródkiem i oddzielnym wyjściem dla kotów. Mimo możliwości wychodzenia na dwór wszystkie koty (poza Bajtkiem, co zrozumiałe, bo już wychodził od dawna) na początku nie wychodziły z domu mimo otwartych drzwi na taras i stale dostępnych drzwiczek kocich, a przez jakiś czas aklimatyzowały się w domu. Taka już jest kocia natura, że zanim zaczną rządzić, muszą poznać teren, oswoić się, co trwa trochę. Przez ten czas korzystały z kociej toalety, czyli kuwety. Korzystały  z niej bez pudła! :) Tu dodam, że Filemon załatwił sobie mieszkanie, wikt i opierunek w wieku 6-7 miesięcy i do tego czasu błąkał się gdzieś w okolicy(czyli kot zwyczajny załatwiania się na zewnątrz) Dwaj bracia Kleofas, Bonifacy w wieku 1 miesiąca przybyły w tekturowym pudełku.
Z naszych doświadczeń porządkowych: nie bójcie się nieporządku toaletowego!! Koty są z natury czyste i nie załatwiają się gdzie popadnie. Mam porównanie z psami. Każdy musiał być pilnowany i gdy kucał by się  załatwić, a robił to gdzie chciał to szybko za kark, biegiem na dwór i tam dopiero toaleta, chwalenie, nagrody. Koty - myk i już wiedzą (lub wią, jak kto woli :) ).
Ale miało być o kocie, który się uczył. :)
W poprzednim poście pisałem o kocie, który czytał w myślach. Szybko wówczas sie nauczył, że nie nalezy być zbytnio męczący i nadmiernie ekspansywny. To nie oznacza, że biedny kot był ograniczany w swoich prawach mieszkańca domu. Łaził gdzie chciał, robił co chciał, bawił się gdy chciał. Ale też szybko zrozumiał, że nie należy wspinać się po firankach, zasłonach. Że stół do nie miejsce dla kota. Że gdy domownicy śpią, nie wolno uprawiać rodeo.
Bajtek szanował siebie i bronił swej kociej godności w sposób czasem dla nas cokolwiek bolesny. Ale też bardzo szybko nauczył się kogo może gryźć (obcych), a kogo nie (swoich). I nie dlatego, że był karcony. Tu mała dygresja: bicie zwierząt w celu wymuszenia posłuchu świadczy tylko o całkowitym niezrozumieniu ich behawioryzmu. To nie zwierzę jest niepokorne, nieposłuszne, lecz to my, ludzie nie potrafimy zrozumieć co do nas "mówi" i nie umiemy mu przekazać, czego od niego oczekujemy. Po raz któryś odsyłam wszystkich zainteresowanych "działaniem" psa i kota do programu"Zaklinacz Psów" na kanale National Geographic .
Powinienem również napisać w tytule: kot, który uczył... Ponieważ kot nauczył nas szanowania godności zwierzęcej, a raczej Szarego Brata Mniejszego - określenie używane przez św. Franciszka odnośnie zwierząt. Dzięki niemu poznaliśmy, co oznacza tolerancja i akceptacja czyichś zwyczajów. Nie zmuszania do tego czego nie lubi. Poczuliśmy smak prawdziwej kociej miłości do nas, gdy przychodził sam z siebie, kładł się na kolanach i mruczał. Gdy przynosił myszy... :) To też jest dodatkowy element rozrywkowy z kotami, które mają swobodę. Będzie i o tym w dalszych kocich opowieściach.
Każdy z nas, to też już pisałem, ma stereotyp kota: lubi leżeć na kolanach, być przytulany śpi, mruczy, być głaskany, pije mleko, łapie myszy. A tak nie jest! Sfrustrowanych potencjalnych "użytkowników" kota oraz tych, co nie wiedzą, pragnę poinformować, że każdy kot, to jednostka indywidualna, indywidualista w każdym calu, mającym swoje zdanie czasami zgodne z naszym. Potrafi respektować czyjeś potrzeby i wymaga respektowania jego. Szybko się uczy i szybko uczy innych. I jeśli  nie jesteście wystarczająco asertywni, tak po kociemu, to może być ciekawie :)
Ale przeciez koty to dranie... :)
O czym próbuję Was przekonać pisząc tego bloga.

Brak komentarzy: