Nieruchomości

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Pielęgnacja i utrzymanie kota - ciąg dalszy

A oto dalszy ciąg dotyczący pielęgnacji kota.

Jak się okazuje z poprzedniego postu kot nie jest aż tak bezobsługowy jak by się wydawało. :)
Poza wymienionymi w poprzednim odcinku czynnościami dochodzi jeszcze parę, które nam i kotu przyniosą pożytek.

Czyszczenie uszu...

Jak wiemy, każdy kot ma dwoje uszu, które, jak i nasze brudzą się, zalega w nich wydzielina uszna, co jest naturalną sprawa, ale też może być tam również znajdować się świerzbowiec, który wywołuje zapalenia i stan zapalny. Stan kocich uszu można sprawdzić zaglądając w nie. Również jeśli kot często drapie się w uszko, dotyka je częściej niż zwykle, może to być własnie objaw stanu zapalnego, lub po prostu zalegającego brudu. 


W przypadku stanów zapalnych, podejrzenia świerzbowca (m.in. objawem jest suchy brud w kolorze brązowym)  należy udać się do lekarza, który zaaplikuje odpowiednie lekarstwo. 
Kocie uszy czyścimy wacikiem nasączonym oliwką lub specjalnym płynem do czyszczenia uszu. Wacik zwilżony płynem wkładamy do małżowiny usznej i wyciągamy brud. Postępujemy dokładnie tak samo jak przy czyszczeniu uszu u siebie. Być może za pierwszym razem kot będzie się bronić, ale nie wynika to z bólu, a lęku zwierzęcia, że może stać mu się coś złego. 
Moje koty bardzo lubią te zabiegi pielęgnacyjne i widać, że czyszczenie uszu sprawia im przyjemność. 
Jeśli mamy kilka kotów, bardzo możliwe, że będą sobie same czyściły uszka, że o wzajemnym wylizywaniu futerka nie wspomnę.

Transport kota...

Jak wybrać się z kotem o lekarza?
Można oczywiście wziąć go na ręce i zanieść do przychodni. Ale należy wiedzieć, pisałem to już  w poprzednim odcinku, że koty w przeciwieństwie do psów boją się obcego środowiska. Niesione na rękach mogą próbować uciec, drapać czy tez gryźć. Gdy kot ucieknie, trudno będzie go złapać. Będzie przerażony, wołanie go po imieniu nic nie daje. Koty raczej na wołanie nie przychodzą, zwłaszcza w obcym środowisku. 
Dla jego poczucia bezpieczeństwa, komfortu oraz naszej wygody najlepiej kota zanieść w specjalnej klatce, zamykanym koszu. Łatwiej się go niesie, przewozi i mamy pewność, że nie ucieknie. Co prawda i wówczas zachowują się niepewnie i mogą miauczeć.
Mam obecnie trzy koty, które razem jeżdżą do lekarza. Dwa z nich wkładam do jednej klatki, jednego oddzielnie. W samochodzie wszystkie trzy miauczą, tak, że wygląda jakbym jechał na sygnale.
Ciekawa jest jazda z trzema kotami miauczącymi cały czas bez przerwy. 

Należy też pamiętać o dokładnym zamknięciu koszyków czy klatek. Koty potrafią sobie otworzyć niezabezpieczone zamknięcia i uciec niespodziewanie. Tak własnie zrobił Filemon. Gdy postawiłem koszyk z nim na ziemi. otworzył sobie drzwiczki i uciekł. Próbowałem go przywołać, ale był tak przerażony, że biegał spanikowany bez reakcji na wołania. Szczęściem, a było to przy blokach mieszkalnych, okienka do piwnicy były zamknięte, bo z pewnością tam by się schronił. 
Podczas moje przygody z uciekającym kotem, Filemon ukrył się w zaroślach, pod jakimś krzewem. Podczołgałem się do niego ostrożnie by nie spłoszyć go i będąc bardzo blisko próbowałem go złapać. Zdążył skoczyć, ale w ostatniej chwili chwyciłem za ogon. Prawdopodobnie nie było to przyjemne dla niego, nie dość, że wystraszonego to jeszcze tak niecnie przeze mnie spostponowanego. I wtedy pierwszy i jak na razie ostatni raz, Filemon mnie podrapał i ugryzł. 
Byłem pierwszym pacjentem u lekarza z ranami ciętymi i kłutymi.

Wracając do zamkniętej klatki: czekając w poczekalni u lekarza możemy spotkać różne zwierzęta. I one, a zwłaszcza psy mogą również wystraszyć naszego zestresowanego kociaka. Zatem naprawdę polecam przenoszenie kotka w jakimś zamkniętym pojemniku - klatka, koszyk.
Nie należy traktować słów "zamknięty pojemnik" dosłownie :)) Pojemnik, czy jak nazwiemy nasz koci przenośny dom powinien mieć otwory, którymi dostaje się powietrza do środka i być na tyle obszerny by kot zmieścił się w nim bez problemów i nie musiał stać na baczność. Zamknięcie - to oczywiście sposób zabezpieczenia pojemnika tak, by kot nie wyszedł samodzielnie.
Ważna uwaga: kot który swobodnie porusza się w samochodzie może być przyczyną wypadku. Koty w samochodzie nie siedzą spokojnie tylko wędrują - koty z natury są bardzo ciekawe. Wchodzą wszędzie: pod pedały hamulca, sprzęgła, gazu, pod przednią szybą, pod tylną, na głowę, szyję kierowcy i pasażerów, wchodzą w kierownicę. Słowem: wszędzie!!! Proszę sobie wyobrazić, co się może stać, gdy naciskając na sprzęgło naciskamy je kotem lub nim  kota. Pomijam oczywisty koci wrzask oburzenia i bólu...
Nie wolno przewozić kotów będących na swobodzie w samochodzie!!!

Wizyty u lekarza...


Dobrze jest z kotem udać się raz na jakiś czas do lekarza na przegląd ogólny. Zazwyczaj wystarczy raz do dwóch razy w roku chyba, że zauważymy niepokojące objawy, które się pojawiły nagle: brak aktywności, brak apetytu, biegunka, nastroszona sierść, osowiałość. Wtedy, co oczywiste, wizyta jest niezbędna. 

Podczas wizyty lekarz obejrzy kota, jeśli zajdzie potrzeba zaaplikuje lekarstwa, wyczyści uszy, przytnie pazurki, zmierzy temperaturę. Nie każdy kot pozwoli na spokojne badane. Bajtek wspomniany w poprzednich postach był bardzo agresywny i niejeden lekarz, który zignorował informację o jego temperamencie przypłacił raną ciętą. Bywało i tak, że lekarz był w jednym rogu sali, strzykawka w drugim, a Bajtek warczał na środku stołu. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał warczącego kota, to niech się przygotuje na, delikatnie mówiąc, ciekawe wrażenia. Warczenie kota jest przerażające, głośne i zdecydowanie odmienne od warczenia psiego. Nie wyobrażacie sobie mili Czytelnicy, ile mruczenia mieści się w tak małym kocim ciele...

Aby zbadać Bajtka potrzebne były dwie osoby. Jedna trzymała go w koszyku (koszyk otwierany od góry) za głowę i tułów, a lekarz badał. Jeśli był wykonywany zastrzyk, to akcja była szybka: otwierany był koszyk, jedna osoba trzymała kocura za głowę i tułów, lekarz robi zastrzyk, zamknięcie koszyka z warczącym kocurem. Do poważniejszego badania kocur dostawał "głupiego jasia", po którym był otumaniony i nie mógł się ruszać, ale nadal warczał choć nieco ciszej.
Szczepienie kota zaleca lekarz. Jeśli kot może wychodzić z domu, to obowiązkowo należy zwierzę zaszczepić przeciw wściekliźnie.

Insekty...

Wiosną, latem kotom wychodzącym na dwór grożą insekty: pchły, kleszcze. Koty chodzą po krzakach, w trawie i nie zabezpieczone odpowiednio przynoszą na sobie sporo kleszczy, które należy usuwać. Do usuwania kleszczy można używać igły, pęsety lub specjalne urządzenie do wyciągania kleszcz, które można kupić w aptece.
Ja usuwam kleszcze ręcznie. Nie jest to wcale trudne: należy złapać kleszcza i wykręcając go w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara zdecydowanym ruchem wyciągnąć ze skóry. Jeśli kleszcz się urwie, trzeba wyciągnąć pozostałość przy pomocy igły, w przeciwnym wypadku rana pozostała po kleszczu będzie ropieć. Jeśli nie uda się wyciągnąć owej pozostałości, należy udać się do lekarza.
Uwaga: im kleszcz większy tym łatwiej się go wyciąga. Ale oczywiście nie należy hodować kleszcza, by go łatwo wyjąć. Bywa, że opity kleszcz odpadnie sam i przeczeka gdzieś w domu, aż strawi pokarm i ruszy na łowy. Wtedy niekoniecznie upolowaną kleszczową zwierzyną jest kot. Ludzie są równie interesujący, a mają jeden atut ważny dla kleszcza: nie mają sierści i do skóry nie trzeba się dostawać.
Aby się uniknąć tej plagi, można, a nawet należy zabezpieczyć koty używając specjalne preparaty, które nanosi się na sierść. Niezależnie od użycia środka, powinno się przeglądać sierść kota co jakiś czas. Czasem zdarzy się, że mimo zabezpieczenia kleszcz się wkręci, po czym ginie zatruty. Pozostaje suchy strupek, który należy usunąć. Również koty drapiąc się potrafią pozbyć się kleszcza urywając go. Pozostaje wówczas  tylko główka, którą trzeba usunąć.

Odrobaczanie...

Kot może mieć pasożyty: tasiemce, nicienie, obleńce... Pozbycie się nich polega na podawaniu kotu lekarstwa. Zalecane jest dokonywanie tego co trzy miesiące. Lekarstwo można podawać samemu, zazwyczaj co kilka godzin zalecona dawka. Pasożyty dostają się do kota drogą pokarmową np. spożywając zarażonego gryzonia. Zatem jeśli nasze zwierzę nie wychodzi na dwór i jest karmione karmą dla kotów, pasożyty praktycznie nie występują.
Natomiast koty wychodzące na dwór mają naprawdę spore szanse na zarażanie się pasożytami.

Gdy kot wymiotuje...

Od czasu do czasu kot wymiotuje małymi kłębkami sierści. Dzieje się tak dlatego, że kot myjąc się wylizuje futerko i połyka przy tym sierść. Podrażnia ona żołądek powodując owe wymioty. Jest to naturalny proces, któremu można starać się zapobiec używając specjalne preparaty, karmę lub, gdzieniegdzie poleca się podawać raz w tygodniu pół łyżeczki masła.
Prawdę mówiąc nie wiem na ile te środki są skuteczne - nigdy ich nie stosowałem. Bywa, że koty wymiotują, bo chcą oczyścić żołądek, a kłębków sierści daremno w tym co zwróci szukać.

Brak komentarzy: